08 lutego 2014
39. Chapter
No One Pov
Szatyn stał w drzwiach oniemiały nie mógł się ruszyć i nie mógł uwierzyć w to co widział.
Ona tam była, siedziała na szpitalnym łóżku i uśmiechała się do niego, jej policzki nie były już blade ale oblewały je różowy rumieniec a jej oczy światłem żywym światłem. Chłopak podbiegł do dziewczyny nie zwracając uwagi na siedzącą pielęgniarkę w rogu pokoju i mocną ją przytulił.
- Myślałem że cię straciłem. - Powiedział a z jego ust uciekł szloch.Wtulił się w jej szyję.
Mimo że Cassie nie widziała twarzy chłopaka wiedziała że płacze, miała ochotę chłostać się za to że spowodowała mu tyle cierpienie.
- Jestem tu i nigdzie nie idę. -Powiedziała szeptem, nadal nie była przyzwyczajona mówić po przeszło
2-ch miesiącach śpiączki. Ich serca na nowo zaczęły bić żywą miłością. Justin nie mógł już dłużej czekać, oderwał się od brunetki, chwycił jej twarz w swoje dłonie i spojrzał głęboko w jej oczy. Widział w nich tęsknotę, pożądanie, miłość i ból, ona widziała to samo w jego, nie czekając dłużej połączyli swoje usta w miłosny taniec zakochanych.
- Kocham cię. -Pocałował jej lewy policzek. - Kocham cię. -Pocałował jej prawy pliczek.
- Tak bardzo cie kocham. -Ponownie złączył swoje usta z jej.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz, rozumiesz. -Powiedział przy jej ustach dając jej krótkiego całusa.
- Bóg, nie wiesz jak bardzo tęskniłem za tymi ustami. - Mówił odsuwając się od nie aby na nią spojrzeć.
Brązowooka zarumieniła się na jego słowa. Spuściła głowę aby chłopak tego nie zauważył. Justin zachichotał widząc jej daremne próby, cieszył się że cały czas ma taki wpływ na nią.
- Jak długo mnie nie było. -Zapytała brunetka. Mimo że wybudziła się ze śpiączki jakieś 3 godziny temu, nikt jej nic nie powiedział. Szatyn spojrzał na nią w szoku. -Nikt tobie nie powiedział? -Zapytał marszcząc czoło.
Dziewczyna zaczęła bawić się swoimi palcami, po czym potrząsnęła głową mówiąc ciche 'nie'
Justin westchnął, nie miał pojęcia czy jej powiedzieć czy poczekać, w końcu stwierdził że musi wiedzieć.
- Dwa i pół miesiąca. -Powiedział szeptem. Spoglądając na reakcję dziewczyny, na jej twarzy było wyryte niedowierzanie a także dezorientacja bo czuła jakby to było 10 minut.
- Dwa i pół miesiąca. - Powtórzyła cicho, tak jakby chciała sama siebie do tego przekonać.
Cassie spojrzała w karmelowe oczy chłopaka po czym zaczęła płakać, nie było jej tak długo a on tu był i czekał na nią. Dopiero teraz zobaczyła jak Justin się zmienił, miał cienie pod oczami i wydawał się chudszy a to wszystko z jej winy. Szatyn szybko zainterweniował tuląc jej kruche ciało.
- Cii kochanie jest dobrze, wszystko jest w porządku. Najważniejsze że jesteś powrotem i nie pozwolę tobie ponownie odejść. - Powiedział całując czubek jej głowy.
- Obiecujesz. - Zapytała z nadzieją. Justin odsunął się, delikatnie złapał jej podbródek po czym lekko przeniósł rękę ku górze aby spojrzeć w jej oczy. - Obiecuje. -Powiedział, podniósł wolną rękę i pogłaskał kciukiem jej czerwony policzek.
Cassie pozostanie w szpitalu jeszcze tydzień, potrzebuje rehabilitacji aby jej mięśnie których nie używała tak długo wróciły do normy, jej sprawność ruchowa jest ograniczona i poruszanie się sprawiało jej ból.
Przez cały tydzień miała w swoim pokoju rożnych gości, Alfredo, Madison, Nick, Pattie a także mała Jazz która na widok Cassie zaczęła płakać. Widok tak załamanej istotki złamało jej serce, dziewczynka nie chciała opuścić jej na kroku mówiąc 'boje się że znowu zaśniesz'. Wszyscy stali oniemiali na jej słowa, ale Cassie uspokoiła ją mówiąc że teraz wszystko będzie w porządku.
Justin poczuł jakby dostał nowe życie i postanowił że teraz wszystko zrobi lepiej, mówiąc lepiej chciał zacząć od zapewnienia Cassie bezpieczeństw. Chciał aby ona znowu z nim zamieszkała, nie chce tracić ani minuty z dala od niej niż to jest konieczne.
Jest gotowy aby dać jej cały świat, mimo że ona jest JEGO całym światem, musi zrobić jeden krok który doprowadzi do drugiego i trzeciego-ostatniego. Mówiąc o ostatnim ... na Justina twarzy pojawił się uśmiech.
Tylko Pattie wiedząc o planach syna i nie mogła ukryć że była najszczęśliwszą kobietą na świecie widząc szczęście swojego syna. Sama nie mogła doczekać się tego wszystkiego co miało nadejść, chociaż miał to dziwne uczucie w brzuchu, niepokój jednak postanowiła wyrzucić to w kąt i nie myśleć teraz o tym.
Madison nie mogła pohamować swojej radości, miała swoją przyjaciółkę swoją siostrę z powrotem, nie mogła dostać lepszego daru od Boga niż ona, może to wydawać się śmieszne ale tak było. Znają się całe życie i praktycznie nie było dnia aby nie spędzały go razem, dzieliły się swoimi smutkami, radościami i pierwszymi zawodami miłosnymi były dla siebie solidną podporą jeśli jedna upadła druga ją łapała przed upadkiem.
Cassie także postanowiła że teraz będzie silna, nie tylko dla siebie ale także dla tych co kocha.
Brunetka będąc w śpiączce czasami słyszała jak ktoś coś do niej mówi. Niekiedy rozpoznawała głosy a nie kiedy był zniekształcone, jednego czego nie była pewna to tego czy to co usłyszała głośno i wyraźnie nie było snem lub jej wyobraźnią. Mimo że nie była pewna, pamięć o tych słowach pozostawiał uśmiech na jej twarzy.
Czas pokaże czy to nie był tylko sen.
______________________________________________________________________________
Okay o jakich 3 krokach miał na myśli Justin?
Co Cassie słyszała będąc w śpiączce?
_______________________________________________________________________________
Cholera w końcu dałam rozdział na tym blogu.
Bardzoooooo przepraszam że tak długo czekaliście :(
Ale prowadzę jeszcze 2 inne blogi, wiem że to nie powinna być moja wymówka.
To opowiadanie to moje dziecka. Moje początki z pisaniem i wiem że był koszmarne.
Przez ten cały czas tutaj nabrałam pewności w tym.
Wiem że cały czas piszę że zbliżamy się do końca tego opowiadania i to jest prawda... ale myśle o pisaniu sequela do niego :)
Napiszcie co myślicie o tym rozdziale!
Do następnego!
E.
#muchlove
xx
czytasz=komentujesz
Subskrybuj:
Posty (Atom)