Justina punkt widzenia :
Patrzyłem na nią i nie mogłem uwierzyć w to co mówi .
- Chwila, jak to nigdzie nie jedziesz? Myślałem że sobie wszystko wyjaśniliśmy Cassie.
-Tak, ale lepiej będzie jak zostanę tu u Madi.
- Jak to lepiej,nie rozumiem? - Lepiej dla naszego związku Justin. Mówiła nie patrząc na mnie,co było denerwujące.
- Cass przestań pieprzyć niby jak ma nam to pomóc, nie będziemy się już tak często widywać rozumiesz to? Byłem wściekły miałem ochotę coś rozwalić.
- Nie musisz na mnie krzyczeć, z resztą myślałeś że będę tak siedziała bezczynnie i nic nie robiła. Spojrzała na mnie,jej oczy były szkliste-wyglądała jakby miała zaraz płakać.
- Cass jak mam cię chronić, jeśli będziesz z dala ode mnie?
- Przed czym chcesz mnie chronić Justin ,przecież nikt nie wie że jesteśmy razem: Prasa,fani ,świat nikt!
Chodziłem z miejsca w miejsce ,chcąc opanować złość która się we mnie nagromadziła.
- Cassie czy ty nie rozumiesz, że ja nie mam zamiaru tobie na to pozwolić. Spojrzałem na nią a z moich oczu buchał gniew.
-Będziesz musiał ,bo ja nie mam zamiaru się stąd ruszać. Zeszła z łóżka-stojąc po drugiej stronie.
-Kurwa Cass chcesz żebym przez ciebie zwariował, bo wiesz jak na razie dobrze ci idzie! uniosłem głos, na co Cass lekko wzdrygnęła .
- Ty tego nie rozumiesz ,nie zawsze możesz mieć wszystko Justin, ja potrzebuję trochę przestrzeni. Zaczęła na mnie krzyczeć.
Odwróciłem się tyłem do Cass opierając rękoma o komodę,na chwilę zamykając oczy-spuściłem głowę. Wziąłem kilka głębokich oddechów aby się uspokoić.
Ponownie się odwróciłem w stronę Cassie -stała ze spuszczoną głową opierając się o ścianę. Zauważyłem jak po jej ślicznym policzku spływają łzy.
Podszedłem bliżej przyciągając ją do siebie- mocno przytuliłem.
-Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło. Westchnąłem- Chyba spanikowałem ,nie wyobrażam sobie że nie ma ciebie obok mnie..nie chcę się z tobą rozstawać, ale jeśli tego bardzo chcesz to...zgoda możesz tu zostać- zacząłem pocieszająco głaskać Cass po głowie.
Cassie zaczęła szlochać, mocniej wtulając się we mnie. Zrobiłem to samo-poczułem jej oddech na swojej klatce piersiowej.
- Kocham cię Justin.
- Ja ciebie też babe,nie masz pojęcia jak mocno. Pocałowałem ją w czubek głowy.
Cass podniosła głowę spoglądając na mnie, jej policzki były mokre od łez. Obiema rękoma złapałem jej twarz,kciukami wycierając policzki,po czym zbliżyłem się łącząc nasze usta w pocałunku.
Spojrzałem na Cassie i westchnąłem
- Czy ty zawsze musisz postawić na swoim wyglądając przy tym tak uroczo.
Jej policzki zrobiły się czerwone.
- Justin przestań wciąż mnie onieśmielać. Zakryła twarz rękoma tak żebym nie widział jej zawstydzenia. Zacząłem się śmiać .
- Skarbie jak byś nie zauważyła ,kocham to robić. Chwyciłem jej ręce i ponownie złączyłem nasze usta.
Cassie punkt widzenia :
To była najgorsza rozmowa jaką miałam.
Bałam się że Justin mnie zostawi...że odpuści.
Zrozumiał że tak będzie lepiej,chociaż widziałam że do końca się z tym nie pogodził.
Jego pocałunki mnie uspokoiły, bo czułam jakbym robiła coś złego.
- Too.. kiedy się wprowadzasz do Madison? Justin na mnie spojrzał.
- Jutro, dzisiaj jest już za późno. Odpowiedziałam niepewnie.
- To znaczy że wracasz dzisiaj ze mną? Justin łobuzersko się uśmiechnął. Chciałam coś powiedzieć ale wolałam ugryźć się w język widząc jak Justin patrzy na mnie z nadzieją.
- Wiesz jeśli to nie kłopot...to TAK. Uśmiechnęłam się. Justin mnie podniósł ,a ja owinęłam ręce w okół jego szyi. Cmoknął mnie w usta mówiąc:
-To dobrze, będę miał całą noc żeby się z tobą pożegnać.
- Justin!. Szturchnęłam go w ramię - Ty myślisz tylko o jednym. Spojrzałam na niego zawstydzona.
- Babe mówiłem już, że przy tobie nie mogę się powstrzymać,moje ręce wariują i nie chcą słuchać a moje usta krzyczą pocałuj mnie! Zaczął się głośno śmiać.
- Dupek z ciebie,wiesz. Odsunęłam się, krzyżując ręce na piersi.
- Skarbie dla ciebie mogę być nawet idiotą, najważniejsze że mnie kochasz.
Podszedł bliżej obejmując mnie w talii- czułam jego ciepłe ciało na swoich plecach.
- Nie jesteś idiotą. odwróciłam się w stronę Justina -kładąc ręce na jego torsie. Westchnęłam.-opierając głowę.
Staliśmy tak w ciszy kiedy Justin ją przerwał :
- Jedziemy ? Zapytał mnie po czym dodał:- Cassie przyszykuj się na to że moja mama będzie zadawać pytania,dlaczego się wyprowadzasz i pewnie będzie myślała że to moja wina.
Chcąc jakoś rozładować napięcie zaczęłam sobie żartowałać :
- Wiesz po części będzie twoja ,bo nie potrafisz trzymać rączek przy sobie.Zaczęłam się śmiać, Owijając ręce w okół jego szyi.
- Wiesz czego mi będzie brakowało. Zbliżyłam się do ust Justina.
- Czego. Szepnął - Tego. Naparłam na Justina usta a jego ręce momentalnie powędrowały na mój tyłek, Justin łobuzersko się uśmiechnął.
- Chodź. Oderwał się ode mnie,chwytając za rękę. -Jest już późno,a ty pewnie jesteś głodna. Po słowach Justina mój żołądek się odezwał. Złapałam się za brzuch,przygryzając dolną wargę na co Justin się zaśmiał -Miałem rację jesteś głodna.
Wyszliśmy z pokoju, po drodze pożegnałam się z Madi i umówiłam na jutrzejszy dzień - Justin obdarował ją szczerym uśmiechem i mocno przytulił.
Byliśmy już w drodze do domu, w radiu leciała Justina piosenka' Love Me Like You Do'
Pogłośnił ją i zaczął śpiewać spoglądając na mnie-W tym momencie czułam się szczęściarą, miliony dziewczyn mogło tylko o tym pomarzyć.
Jego uśmiech -mogłabym się w nim zatracić i to jak na mnie patrzy,nie oddałabym tego za żadne skarby świata. Justin jest mój i tylko mój a ja należę do niego.
Byłam tak zamyślona nawet nie zorientowałam się że byliśmy na miejscu do póki Justin nie zatrzymał samochodu i z niego nie wyszedł, podchodząc do moich drzwi -otwierając je.
- Idziesz,czy zostajesz. Uśmiechnął się do mnie podając rękę.
- Idę,idę,przepraszam zamyśliłam się. Odwzajemniłam uśmiech.
-O czym tak myślałaś Cassie. Justin się na mnie spojrzał ,po jego twarzy widać było że jest bardzo ciekawy. Wykorzystałam to żeby się z nim trochę podroczyć.
- nie mogę powiedzieć.
- Dlaczego.
- Bo jak powiem będę musiała cię zabić kochanie!
- Ach tak. Justin objął mnie w talii, przygryzając dolną wargę zbliżył się do moich ust.
- Wiem że myślałaś o mnie. Szepnął- po czym złączył nasze usta w gorącym pocałunku.
*************************************
Pierwsza ich tak poważna kłótnia,czy będzie ich więcej?
Bądź co bądź postawiła na swoim -Cassie się wyprowadza.
Do sedna ..
Justin się o nią martwi a może jest zazdrosny i mów że się martwi, jedno jest pewne będzie tęsknił.
Czyż nie jest z nich słodka para :D
**********************************
Podobał się rozdział? Mam nadzieję że tak .
Nie omieszkam podziękować za wszystkie komentarze które dostaję. Fajnie by było zobaczyć ich więcej :)
'Pisanie książek zawodowo' ,nie myślałam na tym i raczej odpada bo nikt by ich nie kupił!! haha :D
Jeszcze raz dziękuje i zapraszam do dalszego czytania :*
Twitter:
https://twitter.com/Evelina_F
Mam nadzieję, że wszystko u nich będzie OK. Chciałabym żeby Cassie nie wyprowadzała się od Justina. Chcę żeby u niego zamieszkała i wszystko było OK:) Mam nadzieję, że jak najszybciej dodasz następny rozdział.
OdpowiedzUsuńno ja też bym chciała żeby została :) no ale to twój blog :) bardzo mi się wszystkie rozdziały podobają!! no i teraz czekanie z niecierpliwością na następny<3 nie mogę się doczekać!!
OdpowiedzUsuńswietny rozdział : D . I troche szkoda że Cassie sie od niego wyprowadza ;(
OdpowiedzUsuńNo myślałam, że będzie gorzej XD Ale jakoś poszło XD
OdpowiedzUsuńCzekam na newsa :)