19 lutego 2013

12. Chapter



Cassie punkt widzenia :


Nie chciałam się obudzić,nie chciałam otwierać oczu...chce pozostać w śnie w którym jestem.
Mój umysł mnie nie słuchał,w końcu otworzyłam oczy. Byłam w jakimś pokoju,był biały ,taki jasny-czy ja umarłam?
 Poczułam że ktoś mnie trzyma z rękę-spojrzałam w lewą stronę - to był Justin spał oparty o łóżka - 'gdzie ja do cholery jestem'? Chciałam się podnieść nie budząc go- gdy to zrobiłam zauważyłam leżącą na sofie Madison. Co tu się dzieje co ona tu robi ,co się w ogóle stało -jedyna co pamiętałam to, to że byłam w swoim pokoju. 

Po chwili wszystko wróciło- moja mam nie żyje, moje ciało ogarnęło znowu to uczucie,zaczęłam płakać budząc przy tym Justina i Madison. Odwróciłam się na bok -nie chce na nich patrzeć ,nie chce nikogo widzieć.Chcę zniknąć i nie cierpieć.
Leżałam na boku ,ściskałam w dłoniach poduszkę ,wpadłam w histerię - Justin próbował mnie uspokoić
- Cassie, już dobrze ,jestem przy tobie .- Usiadał na łóżko ,podnosząc mnie i przyciskając do swojej piersi, pocałował w głowę głaszcząc ją.
- Moja mama Juuustin....!- płakałam, nie mogłam przestać.... czułam jakby moje ciało było rozrywane.
Po chwili weszła pielęgniarka -teraz już wiedziałam gdzie jestem. Podeszła do mnie, Justin nadal mnie trzymał w swoich ramionach, poczułam ukucie w ramię. Nagle cały ból zaczął  opuszczać moje ciało,  a ja zapadłam w sen...


Dziwne wszystko słyszałam co się w okół mnie dzieje. Słyszałam Madison tak wyraźnie widocznie musiała stać przy moim łóżku -płakała .
Justina nie było ,za to była jakaś kobieta, nie mogłam rozpoznać głosu dopóki Madi się do niej nie odezwała - Ja muszę iść się przebrać i za raz jestem z powrotem.
- Nie śpiesz się, Justin zaraz będzie, mój syn  i ja zajmiemy się Cassie nie martw się.-Odezwała się nieznajoma- byłam zaskoczona... to była mama Justina, co ona tu robi nie mam zamiaru z nikim rozmawiać o swoim bólu. Niech się wszyscy wyniosą i dadzą  święty spokój.

Madison poszła ,a ja leżałam na łóżku bez ruch, nie mogąc otworzyć oczu....-usłyszałam kroki-ktoś  wszedł do pokoju, czułam jak dotyka mojego policzka, naglę zaczął  mi szeptać do ucha ' już jestem skarbie' ten głos.... - JUSTIN
Poczułam jego usta na moich, po czym pocałował mnie w czoło.

'Hallo ja wszystko słyszę'- chciałam im wykrzyczeć, słysząc ich rozmowę. Rozmawiali o mnie - Justin powiedział  o nas, teraz wiedziałam dlaczego  Pattie tu jest -martwiła się o mnie ,ale ja nie potrzebuje niczyjej litości...potrzebowałam tylko zobaczyć swoją mamę, potrzebowałam nie czuć tej pustki w sercu.



Justina punkt widzenia:

Ze snu wybił mnie czyjś szloch ,to była Cassie - obudziła się. Moje serce wypełniła radość, która nie trwała długo, Cass wpadła w szał, płakała - przytuliłem ja do swojej piersi, nic to nie dało.
Pielęgniarka musiał to usłyszeć, bo się nie obejrzeliśmy jak był ze strzykawką w ręce - podała Cassie środek uspakajający. Nie chciałem żeby to robiła,ale twierdziła że to będzie najlepsze dla niej w tym momencie.
Płacz ucichł ,Cassie zasnęła w moich ramionach. Położyłem ją z powrotem na poduszkę wycierając spływającą po jej policzku łzę.
Nie mogę patrzeć jak się męczy, chce jej pomóc...tak bardzo chce jej pomóc, przynieść jej ulgę ale nie wiem jak...czułem się bezradny.

Madison pojechała trochę odpocząć ,ja miałem zamiar zostać, nie chciałem jej opuszczać chociażby na chwile.dzwoniłem do Pattie -musiał wiedzieć dlaczego mnie nie było przez całą noc...musiała się dowiedzieć co się stał. 

Zgodziłem się opuścić Cassie na chwilę tylko po to żeby się odświeżyć  i wrócić do niej, ale był jeden warunek ktoś musiał być przy niej. Moja mama zgodziła się bez wahania, byłem pewien że nic się nie stanie.

*Godzinę później byłem już z powrotem, Cassie nadal spała. Przywitałem się z nią całując w usta i  czule całując w czoło. Po czym zacząłem rozmawiać z mama :
- Był lekarz ? zapytałem
- Tak był.
- I co powiedział, mogę ją zabrać do domu , szpital nie nie zbyt dobre miejsce dla Cassie - Zacząłem się martwić.
- Justin spokojnie, pamiętaj że dla niej już nic nie będzie takie same, trzeba jej pomóc aby się z tym pogodziła, musimy ją wspierać a ty... najbardziej. Pattie podeszła głaszcząc  mnie po ramieniu-pocieszając.
Wiedziałem że zawsze mogę liczyć na swoją mamę, Cassie też będzie mogła na nią liczyć.

 Usłyszałem szept,ktoś mnie wołał -odwróciłem się -Cassie patrzyła na mnie. Podeszłemu do łóżka łapiąc ja za rękę.
- Hej piękna. Odezwałem się ,uśmiechając lekko. Cieszyłem się że w końcu się obudziła, Cass otworzyła usta mówiąc cicho:
- Justin przytul mnie mocno i nie wypuszczaj. Jej słowa -takie nagłe ,uderzyły w moje serce a w oczach pojawiły się łzy.
Nie miałem zamiaru jej wypuścić nigdy...prze nigdy. Trzymałem ją mocno,spoglądając na stojącą na przeciwko Pattie- wiedziałem że zaraz się rozpłacze- wyszła zostawiając nas samych.
- Wszystko słyszałam...waszą rozmowę.-  Odezwała się po chwili .
Nie wiedziałem co mam powiedzieć;
- ooh - tylko to potrafiłem wykrztusić.
- Masz rację nie chce tu zostać ,zabierz mnie stąd...Proszę- mówiła wtulając się w moje ramiona, czułem jej ciepły oddech.
Chciałem ją jak najszybciej stąd zabrać i to jeszcze dzisiaj, Cassie będzie przy mnie a ja przy niej w dzień i w nocy.
- Zabiorę cię do domu obiecuję.Odpowiedziałem całując Cass w skroń .
Szpital przypominał jej o matce, była bardziej przybita ,odcinała się od świata.


Tak jak powiedział ,tak zrobiłem ,choć lekarze nie mieli zamiaru jej wypuścić w obawie że sobie coś zrobi.
Spakowałem wszystkie jej rzeczy, czekając aż Cassie wyjdzie z łazienki.- w końcu wyszła...znowu płakała -widać było to po niej. Ubrana w zwykły dres i niechlujny kok- mimo wszystko pięknie wyglądała.
Podszedłem obejmując ją w tali, pocałowałem ją w usta.
- Choć idziemy ,samochód czeka. Powiedziałem spokojnym głosem -ponownie całując Cass.



**********************************

Takie tam smutasy :(

Pattie to dobra kobieta, martwi się o Cassie i Justina.
Czy Cass dojdzie do siebie w domu Justina.
Ile jej to zajmie.....

Mam nadzieję że się podobało, ostatnio nie miałam czasu na pisanie :/
Liczę na jakieś komentarze :)
Macie pytania piszcie na tt : @Evelina_F

2 komentarze:

  1. Mam nadzieje że dzięki Justinowi dojdzie do siebie : D . I świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział:) Mam nadzieję, że wszystko będzie OK

    OdpowiedzUsuń