12 lutego 2013

8.Chapter

  Cassie punkt widzenia :


 Wsiadłam do samochodu nic nie mówiąc,nie miałam na to ochoty, nie miałam ochoty słuchać że odpycham od siebie szczęście, co on mógł wiedzieć ,nie siedział w mojej głowie.
Chciało mi się płakać , powstrzymywałam się - wmawiałam sobie ' jesteś silna Cass ,nie pokazuj że cię to zabolało, dasz radę' . Tak cholernie chciałabym być szczęśliwa, czuć czyjąś obecność przy sobie. 
To uczucie dusiło mnie w środku. Całe życie czułam się bezwartościowa, po mimo że miałam kochających rodziców,czegoś mi brakowało czułam się pusta tak jakbym była pozbawiona duszy... To uczucie jest nie do opisania - jak codzienna walka o oddech - męcząca. To dobre określenie byłam tym już zmęczona, zrezygnowałam z miłości- zaczynam wątpić w to czy postąpiłam słusznie, może właśnie tego mi brakuje.... 
Spojrzałam na Justina ,był skupiony na drodze. Przygryzłam wargę myśląc o tym co mu powiedziałam- 'Już mnie straciłeś'
Nie chciałam żeby tak się stało, żałowałam tego -chciałabym go przeprosić, jednak nie mogłam cofnąć słów które wypowiedziałam, nie jestem suką bez uczuć a tak się właśnie zachowałam wobec niego.Czułam się winna , chociaż to on mnie okłamywał ,a ja...ja nie zasługuje na jego miłość.
 Łzy zaczęły mi spływać po policzku, szybko je wytarłam żeby  Justin nie widział.
Spojrzałam na niego jeszcze raz, próbując  wyczytać coś z jego twarzy...nie było na niej żadnych emocji. Coś w środku mnie cholernie zakuło-'co ja zrobiłam ,jestem kompletną idiotką'!
W mojej głowie w kółko i w kółko   pojawiały się słowa która wypowiedział w kierunku Justina, dobijając mnie jeszcze bardziej.
Chciałabym być już w swoim łóżku zamknąć oczy i zapomnieć o tym dniu, tak jakby w ogóle  się nie wydarzył.
 Po długiej jeździe w ciszy ,w końcu dojechaliśmy do hotelu. Justin zatrzymał się przy wejściu, wyjmując kluczyki ze stacyjki spojrzał na mnie...w końcu to zrobił , w jego oczach był smutek.

- Odprowadzę cię pod drzwi.- powiedział do mnie  wysiadając z samochodu.



Justina punkt widzenia :


W końcu na nią spojrzałem, wyglądała jakby znowu płakała.
Bolał mnie jej widok zapłakanej. Tak  cholernie chciałbym cofnąć czas ,powiedzieć jej szybciej o moich uczuciach... myślałem że dobrze robię czekając jak zwykle myliłem się.
 Jednak nie miałem zamiaru się poddać i tak szybko ją stracić nie byłem na to gotowy , nie teraz i chyba nigdy nie będę. Szliśmy w stronę windy, nadusiłem guzik -czekaliśmy aż winda się pojawi. W tedy Cassie się do mnie odezwała.
- Nie musisz mnie odprowadzać pod same drzwi ,poradzę sobie.- patrzyła się na drzwi od windy.
-Chcę cie odprowadzić, chociaż to pozwól mi zrobić.- to było jedyne słowo które mogłem w tej chwili z siebie wydostać.
Drzwi od windy się otworzyły , weszliśmy do środka.
Miałem zamiar działać i to teraz. Zatrzymałem windę! Cassie spanikowała nie wiedząc co się dzieje.

- Justin proszę uruchom windę ,boje się! Spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach.

- Najpierw mnie wysłuchasz co mam tobie do powiedzenia, a potem niech się dzieje co chce.
Powiedziałem stanowczo, Cassie pokiwała głową na to że się zgadza mnie wysłuchać.
Zbliżyłem się do niej na tyle żeby móc złapać ją za rękę 

- To co się dzisiaj stało, przepraszam żałuję że nie powiedział ci wcześniej o tym co czuję, stwierdziłem że czas będzie moim sprzymierzeńcem  -pomyliłem się i żałuje tego naprawdę.
Jednego czego nie żałuję to tego co do ciebie czuję i to się nie zmieni. Wiem że ciężko tobie uwierzyć że komuś może na tobie zależeć , ale czym by było życie bez ryzyka hmm?

Cassie na mnie spojrzała nic nie mówiąc, wiedziałem że mogę kontynuować .

- Pozwól mi pokazać czym jest prawdziwa miłość, pozwól mi ciebie pokochać.
 Zasługujesz na miłość, na bycie szczęśliwą tylko musisz na to pozwolić.

-Nie zasługuje na miłość, jestem wredną suką, to co powiedziałam dzisiaj, te straszne słowa które wypowiedziałam, to było okropne...

Na wspomnienie tego co się stało,zaczęła płakać, 

- proszę włącz z powrotem windę, źle się tu czuję. Dodała 

Wiedziałem  że nie kłamie ,włączyłem windę, po czym drzwi się otworzyły i wyszliśmy z niej idąc w kierunku drzwi Cassie. 
Cass szła przede mną, a ja dwa kroki za nią, byliśmy prawie przy jej drzwiach ,kiedy chwyciłem ją za rękę ,lekko przyciągając do siebie.
 Nie wiedziała co zrobić ,po prostu stała i na mnie patrzyła , jej brązowe oczy błyszczał od płaczu. Kiedy zauważyłem że się nie opiera zbliżyłem się bardziej, złapałem za jej biodra lekko popychając w stronę ściany. 
Cassie opierała się o ścianę, jej ręce na mojej klatce piersiowej, jej dotyk był kojący dla mojego ciała.

- Pozwól mi pokazać czym jest miłość. 
Szepnąłem , po czym zbliżyłem się do jej ust.
Zacząłem delikatnie muskać, czekając na reakcję Cassie.  Jej usta lekko  zadrżały po czym odwzajemniła pocałunek. Wiedząc że nie ma nic przeciwko temu zacząłem pogłębiać pocałunek, czekając na dostęp do środka, kiedy go dostałem nasze języki się spotkały.
Oplotła rękoma moją szyję, nasze ciała były tak blisko, czułem bicie jej serca .

Czy to oznaczało że się zgadza, teraz to nie miało znaczenia liczyła się tylko ta chwila i to że jej nie stracę.....



*************************

 No Justin uparty z ciebie facet.....

Czy Cassie otworzy się na miłość?




3 komentarze:

  1. Świetny rozdział i mysle że Cassie da mu szanse : )

    OdpowiedzUsuń
  2. No kurde co za uparta dziewczyna! Takie ciacho się w niej zakochało a ona co? Ja rozumiem, że ma obawy, nie dziwię się jej, ale powinna spróbować. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hansa. Ale cassie jest uparta :D

    Zapraszam:
    www.ryzykujac-zycie.blog.pl

    OdpowiedzUsuń