20 lutego 2013

13. Chapter



Cassie punkt widzenia :


Siedziałam z tyłu samochodu z podkulonymi nogami wpatrywałam się za okno,moje oczy  co chwile się zamykały,walczyłam żeby nie zasnąć - byłam na środkach uspokajających. Zaczęłam myśleć nad moim życiem... już nie będzie takie same, nie będę mogła zadzwonić do mamy po radę, nie usłyszę jej śmiechu ani słowa 'dobranoc'. Czasami czułam że to się nie dzieje naprawdę, jednak po chwili to wracało do mnie, to cholerne uczucie- nie chce go czuć ,niech zniknie.
Ile jeszcze muszę wycierpieć żeby w końcu zaznać szczęścia.
Spojrzałam na siedzącego obok Justina -podpierał się o drzwi-spoglądał za okno, o czymś myślał i to intensywnie bo przecierał ręką brodę. Pewnie miał dość i się zastanawiał jak się mnie pozbyć, nie dziwie mu się...nikt mnie nie kocha, jestem sama... nie mam dla kogo żyć.
Moje powieki robiły się ciężkie, nie potrafiłam już utrzymać otwartych oczu.
Poczułam że ktoś mnie podnosi z siedzenia, widocznie środki nadal działały bo musiałam usnąć, czasami miałam przebłyski, widziałam że wchodzę do dużego domu, po chwili byłam już na schodach a potem leżałam na łóżku, w końcu mogłam zobaczyć kto mnie niósł na rękach - to był Justin. -Wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.
 
Kiedy się obudziłam był już nowy dzień- bynajmniej mi się tak wydawało.
Poczułam zapach naleśników...ten sam zapach kojarzył mi się z moją mama i jej pysznymi naleśnikami.
 Nie miałam siły wstać- co ja będę się oszukiwać nie miałam ochoty w ogóle wstawać, chociaż w brzuchu mi burczało, miałam to gdzieś-mogłam nawet umrzeć z głodu było mi wszystko jedno. Leżałam na boku wpatrując się w światło które wbijało się do pokoju przez duże zasłony, zastanawiałam się czy moja mama jest teraz przy mnie, czasami czułam jej obecność-albo po prostu zwariowałam . Nagle usłyszałam jak drzwi zaczęły się otwierać,zamknęłam oczy udając że śpię -nie chciałam z nikim rozmawiać.
 - Justin dlaczego ona cały czas tak leży, co jej  się stało. Usłyszałam  głos małej dziewczynki.
- Jazz ciii ,bo obudzisz Cassie , później opowiem teraz zejdź na dół i powiedz że jeszcze śpi, ja tu zostanę. Jego głos był łagodny i delikatny, mówił do niej z czułością.
Jazz.... nie mogłam sobie skojarzyć tego imienia- po chwili sobie przypomniałam to była jego młodsza siostra-opowiadał o niej że jest słodka i kochana.
Mała musiała posłuchać bo już jej nie słyszałam, poczułam jak  Justin wchodzi na łóżko przybliżając się do mnie, jego ręce dotykały moich włosów,delikatnie odgarniał je z mojej twarzy.
Otworzyłam oczy i się odwróciłam do Justina, patrzył na mnie z taką czułością troską jak nigdy wcześniej ;
-Hej baby. Odezwał się do mnie całując w czubek nosa.
Nic nie odpowiedziałam- wtuliłam się w niego mocno, słysząc bicie jego serca.
- Wszystko w porządku,to znaczy wiem ze nie jest w porządku,chciałem zapytać czy tobie nic nie jest. Nie potrzebujesz niczego?
- Nie nic mi nie jest, po prostu mnie nie puszczaj..dobrze. odpowiedziałam szeptem.
Czułam jak Justina ramiona lekko się rozluźniają.

Leżałam z nim tak chyba z godzinę, Justin zaczął się wiercić a mnie zaczęło to drażnić:
- Coś się stało. Zapytałam, dając mu do zrozumienia że mi to przeszkadza.
-Nie nic...tylko może jesteś głodna,bo wiesz na dole czekają na nas pyszne naleśniki. Podnosząc głowę spojrzałam na niego, był znowu spięty, tak jakby bał się że jakieś słowo które wypowie mnie zaboli.
Podniosłam się , byłam na wysokości twarzy Justina ,zbliżyłam się do jego ust całując go. 
Justin był lekko zszokowany- w dobrym znaczeniu, widać było że się tego nie spodziewał,a ja tak bardzo teraz  potrzebowałam jego bliskości.





Justina punkt widzenia :



 Czułem jej usta,tak bardzo mi ich brakowało.
Przewróciłem Cassie na poduszkę, opierając ręce po obu stronach jej głowy, zacząłem powoli się pochylać,trąciłem nosem jej nos,zamknąłem oczy całując ją w usta ,nie musiałem długo czekać, Cassie rozchyliła lekko usta próbując złapać oddech, wykorzystałem moment i naparłem na jej usta, poczułem jej język- zacząłem się nim bawić- Cass jękła ,wiedziałem że jej się to podoba.  Jej ręce wędrowały po moich plecach powodując gęsią skórkę na moim ciele.

Po chwili leżałem na Cass ,jej nogi owinięte w okół mnie, nie przestawałem jej całować. Zjechałem powoli do jej szyi, zacząłem składać na niej pocałunki,lekko przygryzając jej skórę doprowadzając ją do jęku ,wróciłem z powrotem do jej ust, nasze języki znowu się spotkały.

Zacząłem ocierać się o jej ciało ,nie kontrolowałem tego -byłem tak podniecony a Cass nawet nie protestowała chciałem więcej ale coś w mojej głowie mówiło-' żebym przestał że to jeszcze nie czas na to'.
Osunąłem się gwałtownie od Cassie- jeszcze trochę i nie mógł bym się powstrzymać.
Cass spojrzała na mnie z niedowierzaniem,chciała to ze mną zrobić -a ja nie mogłem na to pozwolić, straciła matkę potrzebowała bliskości..ale może nie takiej o jakiej myślała -nie chciałem jej krzywdzić.
-Przepraszam, nie mogę nie teraz. .
- Nie chce mnie, już nic do mnie nie czujesz. Powiedziała spuszczając głowę, wiedziałem że zrobiło jej się głupi.
- Nie masz pojęcia jak bardzo chciałbym to zrobić, ale wierz mi to nie jest dobry czas.
Powiedziałem do niej łapiąc ja za policzek- zbliżyłem się do niej całując w usta.

Cass kiwnęła głową na znak że mi wierzy, usiadła na łóżku patrząc na okno.
Podszedłem do niej, złapałem za ręce i przyciągnąłem do siebie mówiąc:
- Ale możemy robić to .Zapałem ją za tyłek zacząłem ją namiętnie całować,  na co Cass wypowiedziała moje imię i się uśmiechnęła. 
Nie mogłem się od niej oderwać, przyciągała mnie jak magnes i jeszcze jej piękne ciało, nie mogłem przestać jej dotykać.
 Od sunąłem się od Cassie - spoglądając na nią. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce a ona sama dyszała próbując ochłonąć po moich pocałunkach.
 Najlepiej rzuciłbym ją na łóżko i zrzucił z niej wszystkie rzeczy ,ale musiałem postąpić słusznie.
- Idziemy na dół coś zjeść, czy mam przynieś śniadanie.
Spojrzałem  na nią,chwilę się zastanawiała:
- Nie chcę wychodzić z pokoju, nie mam ochoty stąd wychodzić. Spuściła głowę a jej włosy zakrywały twarz
  -Cassie, spójrz na mnie, nikt do niczego ciebie nie namawia, jak będziesz gotowa sama wyjdziesz. Cass na mnie spojrzała w jej oczach pojawiły się łzy,po czym przytuliła mnie mocno mówiąc:
-Dziękuję...dziękuję że jesteś
 Wziąłem jej twarz w ręce tak żeby spojrzał mi prosto w oczy.
- To ja dziękuję że jesteś, że pozwalasz mi być przy tobie, Cass muszę ci coś powiedzieć...
Posadziłem ją na łóżku kontynuują:

 -Cassie ja.... 



*************************
Co Justin chce powiedzieć Cassie....
Wszystko idzie w dobrym kierunku, Cass przy Justinie szybko odzyskuje siły po stracie matki, czy to co Justin chce jej powiedzieć może zaprzepaścić wszystko....
Czytajcie dalsze rozdziały :)


Mam nadzieje że rozdział się podobał :)
był gorący  #Jassie moment.
 Jeśli się podobało komentujcie
Twitter : @Evelina_F
PS .Jeśli macie jakieś propozycje żeby ich inaczej nazwać niż #Jassie piszcie ;)


2 komentarze:

  1. Świetny rozdział i bardzo mnie to ciekawi co Justin chce jej powiedzieć : )

    OdpowiedzUsuń
  2. no no no widzę, że akcja się rozkręca. :) żal mi Cassie, ale mam nadzieję, że Justin jak najszybciej wyciągnie ją z tego dołka. :) wierzę w to! Czekam na NN :)

    OdpowiedzUsuń