Cassie punkt widzenia :
Minęły 3 tygodnie a ja nie mogłam normalnie funkcjonować bez środków psychotropowych. Mimo że Justin się starał, nadal czułam jakąś pustkę w sercu. Próbowałam przestać je brać, skoczyło się na koszmarach, budziłam się z krzykiem i płaczem. Przez ostatnie kilka dni Justin zostawał u mnie na noc- gdy miałam koszary zaraz mnie uspakajał. Jego dotyk był jak lek ,czułam się bezpiecznie.
Nie mogłam pozwolić żeby cały czas się mną przejmował, miał swoje sprawy na głowie, widać było zmęczenie na jego twarzy-mimo że starał się to ukryć. Z tego powodu czułam się jeszcze gorzej.
Postanowiliśmy że ponownie zacznę brać środki uspakajające, do póki nie stanę na nogi, a on nie będzie musiał się o mnie tak martwić i będzie spać spokojnie.
W domu wszyscy byli nad opiekuńczy, co chwilę ktoś wchodził do mojego pokoju sprawdzając co u mnie.
Przez te tygodnie w ogóle nie opuszczałam pokoju,często za to rozmawiałam z Pattie.
Rozmowy z Justina mamą sprawiły że się otworzyłam, potrafiłam mówić o swoich uczuciach- niektóre rozmowy były tajemnicą o której tylko my wiedziałyśmy. Mogłam jej zaufać.
Natomiast Jazz- siostra Justina to chodzące srebro, na samą myśl o tym co ostatnio zrobiła- sprawiało uśmiech na mojej twarzy.
Przyszła do mojego pokoju,wskoczyła na moje łózko- budząc mnie. Kładła się obok mnie -głaskała po głowie. Robiła to często,nikt o tym nie wiedział.
Ostatnie tygodnie był tak jakby się nie wydarzyły- pamiętam je jak przez mgłę -Może to brak świeżego powietrza albo efekt leków które brałam.
*Obudziłam się po południu, było strasznie cicho w domu, za oknem było słychać chichot małych dzieci.
Nagle do pokoju wbiegła Jazz-Jak zwykłe wskoczyła na łóżko tuląc się do mnie.
Wiedziała dlaczego taka jestem- Justin jej wszystko powiedział. Jak na 8-latkę była bardzo mądra.
Tego dnia było inaczej,Jazz tuliła się do mnie-nagle zaczęła mówić:
- Twoja mamusia jest teraz w niebie,tak? -Tak...chyba tak. Odpowiedziała.
-Jeśli jest w niebie to jest aniołkiem? - Tak'. Dodałam
- To jest teraz przy tobie bo cię kocha . Zaskoczyła mnie ,nie wiedziałam co odpowiedzieć -Chyba tak. Byłam nie pewna tej odpowiedzi.
- To jak cię kocha,to nie chce żebyś była smutna. - Tak mi się wydaję. Odpowiedziałam ponownie.
- To dlaczego jesteś smutna i płaczesz w nocy,czasami cię słyszę. Byłam totalnie zdziwiona, jeśli ona słyszała to wszyscy w domu słyszeli. Patrzyłam w jej oczki nie wiedząc co powiedzieć.
Złapała mnie swoją mała rączką za policzek mówiąc
- Nie chce żeby była smutna i płakała
- Nie będę już płakać.
- Obiecujesz? - Tak obiecuję. Uśmiechnęłam się do niej.
- A obiecasz mi że się ze mną pobawisz? dodała.
- Tak ale nie dzisiaj, dobrze? -Dobrze. Odpowiedziała kiwając głową.
- Teraz choć tu do mnie i się przytul.
Weszła pod koc- przytuliłam się do jej małych plecków.
ZASNĘŁYŚMY
Justina punkt widzenia :
Wróciłem do domu trochę później niż zamierzałem, spotkanie ze Scooterem się przedłużyło.
Wszyscy w domu byli jacyś spięci, panikowali- nie wiedziałem co się stało.
Bałem się że może chodzi o Cassie. Jeremy i Pattie byli podenerwowani, schowałem telefon do kieszeni zamykając za sobą drzwi.
- Co się stało.Zapytałem.
- Jazz...nie możemy jej znaleźć .- Jak to nie możecie jej znaleźć. Zacząłem się denerwować
- Szukaliśmy ją w cały domu. Odpowiedział Jeremy.
- Jak mogła zaginąć w domu,musi gdzieś być. Machałem rękoma z niedowierzania.
- Wszystko sprawdziliście? Może jest na sali albo na ogródku.
-Nie ma jej tam Justin. Pattie zaczęła panikować.
- Mamo uspokój się, znajdziemy ją nie mogła przecież wyjść z domu niezauważona.
Uspokoiłem Pattie. Skierowałem się w stronę schodów które prowadziły na górę.
-A ty gdzie idziesz? -Zapytała
- Idę sprawdzisz jeszcze raz u góry i przy okazji zobaczyć się z Cassie. Odwróciłem się i ruszyłem dalej.
Sprawdziłem wszystkie pokoje,włączając łazienki i garderoby-'Choler nigdzie jej nie było'.
Zatrzymałem się przy drzwiach Cass , zastanawiałem się czy śpi-otworzyłem delikatnie drzwi.
Zobaczyłem śpiącą Cassie i w tuloną w nią....Jazz, co ona tu robi?
Wszyscy ją szukają,a ona cały czas tu była.
Byłem trochę zły, nie powinna była przeszkadzać Cass,jednak po chwili mi przeszło, widok który zobaczyłem sprawił na mojej twarzy uśmiech i jak tu być złym na coś takiego.
Mój telefon zaczął dzwonić budząc przy tym Jazz i Cassie- 'Cholera' szybko odebrałem.
-Znalazłem ją,jest okay. Rozłączyłem się.
-Co się stało.Odezwała się Cass ziewając i przecierając oczy.
-Szukaliśmy Jazz,wszyscy panikowali bo nigdzie nie mogli jej znaleźć.
- Ohh,ona była tu ze mną cały czas. Spojrzała na Jazz z czułością.
Jazz zaczęła skakać po łóżku,ciesząc się na mój widok.Wziąłem ją na ręce.
-Jazz nie powinnaś była tutaj wchodzić i przeszkadzać Cassie. Skarciłem ją.
- Justin!Zostaw ją ,to jest w porządku cieszę się że tu przychodzi.
-Jak przychodzi? Zdziwiłem się.
Cass usiadła uśmiechając się do Jazz. -Od kilku dni przychodzi,to była nasza słodka tajemnica,nie złość się na nią. Spojrzała na mnie potępiając moje zachowanie.
-Ok,jeśli tobie to nie przeszkadza,nie mam zamiaru nic z tym robić.
Pocałowałem Jazz w policzek na znak że się nie gniewam. Postawiłem ją na na podłogę- wskoczyła z powrotem na łóżko tuląc się do Cass.
- Choć Jazz idziemy do mamy i taty. Wyciągnąłem do niej rękę- pocałowała Cassie w policzek, po czym złapała mnie za rękę. Zaczęliśmy się śmiać to był rozkoszny widok.
Do zobaczenia później zwróciłem się do Cass i wyszedłem z pokoju.
*********************************
Hahaha Jeremy i Pattie o mało zawału nie dostali.
Czyż ona nie jest słodka?
Dzięki Jazz ,Cassie częściej się uśmiecha ..to dobry znak?
Czytajcie kolejne rozdziały.
************
Podobał się rozdział ? Mam nadzieję że tak :)
Twitter : @Evelina_F
Następny rozdział za 2 dni :)
Fajny. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybciej niż za 2 dni;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział : ) wkońcu może Cassie wróci do zdrowia i znów bd tak jak kiedyś
OdpowiedzUsuńojejku, ale to było słodkie! naprawdę ♥
OdpowiedzUsuń