26 lutego 2013

17.Chapter

 Miałam dać rozdział dopiero jutro, ale zdążyłam się wyrobić.
Miłego czytania!!!

  
Cassie punkt widzenia :


*Następnego ranka:
 

Gdy się obudziłam byłam jakaś inna, przepełniała mnie energia. -Czułam jakbym mogła przenosić góry. Po wczorajszym dniu kiedy Jazz ze mną rozmawiała,przemyślałam wszystko, miała rację nie powinnam się zadręczać, moja mam nie chciałaby tego dla mnie. Zawsze powtarzała 'Cassie żyj pełnią życia'. Kochałam ją za to -zawsze mnie rozumiała. Po policzku zaczęły mi spływać łzy, tym razem to nie były łzy smutku tylko łzy o dobrym wspomnieniu. Postanowiłam być silna, wszystko dzięki cudownej 8-latcce.

Po chwili  do pokoju w biegła Jazz wybijając mnie z myśli - tak jakby wiedziała że o niej myślę. Nie wskoczyła na łóżko jak zawsze,stała i patrzała na mnie. Wytarłam swoje mokre policzki odzywając się do niej:
- Choć tu do mnie. wyciągnęłam ręce do Jazz.
- Nie...bo obiecałaś. Powiedziała ze smutną minką
- Co obiecałam. -'Obiecałaś że nie będziesz więcej płakać'. Zrobiło mi się głupi, faktycznie obiecałam  jej to.
- To nic takiego, to są łzy szczęścia, jestem szczęściarą że poznałam taką wspaniała istotkę jak ty. Uśmiechnęłam się do niej.
- Dalej choć tu do mnie. Poklepałam  miejsce obok mnie. Wskoczyła bez zastanowienia tuląc się do mnie.
- Cassie. Odezwała się  swoim cichym głosikiem
- Słucham cię  skarbie. Pogłaskałam ją po głowie.
- Pobawisz się dziś ze mną. Spojrzałam na nią nie mogłam przecież jej odmówić ,obiecałam jej to.
- A co chcesz robić hmm? byłam bardzo ciekawa co wymyśli.
- Chce tańczyć...nauczysz mnie proszeeee!. Spojrzała na mnie robiąc maślane oczki. Zaczęłam się śmiać
- Okay tylko się ubiorę. Wstałam z łóżka,podeszłam do szafki -wyciągnęłam luźne spodnie i t-shirt  z krótkim rękawkiem ,spięłam włosy w kok,po czym weszłam do łazienki- umyłam zęby.
Podeszłam do łóżka wyciągając rękę do Jazz uśmiechając się.
-Idziemy? 
Jazz zeskoczyła z łóżka pełna radości.
Po raz pierwszy od ponad 3 tygodni mam zamiar wyjść z pokoju,byłam podenerwowana,czułam się dziwnie.

Zamknęłam drzwi za sobą, Jazz ciągnęła mnie za rękę,prowadząc w stronę schodów. Zeszłyśmy na dół, zaczęła prowadzić mnie przez długi hol.
Byłam tu tak długo, nie wiedząc jak piękny dom ma Justin, zapierał dech w piersiach.

Jazz wprowadziła mnie do sali z dużymi lustrami, będąc w środku zauważyłam że jest tu wszystko, jak w prawdziwym studiu tańca, nie mogłam oderwać oczu. Uświadomiłam sobie że to co kocham przestało mieć dla mnie znaczenie po śmierci mamy,teraz na nowo odnajduję siebie.
Zaczęła grać muzyka, oczywiście Jazz puściła piosenki Justina. Zaczęłyśmy się wygłupiać- Jazz skakała, robiła piruety, starała się mnie naśladować gdy pokazywałam jej kroki, poczułam że to powinnam robić uczyć tańca, moi rodzice na pewno byliby z tego dumni a ja mogłabym się dzielić z innymi tym co kocham.


 Justina punkt widzenia :


 Dzisiaj miałem zamiar poświęcić całe popołudnie Cassie, przez ostatnie dni zaniedbywałem ją z powodu mojej książki- miałem wyrzuty sumienia bo mnie potrzebowała .

Wracając do domu wstąpiłem do sklepu kupując Cassie ulubione lody waniliowe z bakaliami.
Lodami na pewno jakoś poprawie jej humor.
Może obejrzymy sobie jakieś filmy, brakowało mi jej obecności.

Dojechałem do domu,samochód zostawiłem w garażu, wychodząc spojrzałem na okno pokoju Cass - ciekaw co teraz może robić.
Wszedłem do domu , idąc  prosto do kuchni, napotkałem w niej Mamę- przywitałem się całując Pattie w policzek po czym schowałem lody do lodówki.

Szedłem do góry po schodach zastanawiając się jakie Cassie ma dzisiaj samopoczucie, zapukałem do drzwi ale Cass się nie odezwała, otworzyłem drzwi ,nie było jej w pokoju.
Zbiegłem po schodach do kuchni wołając Pattie.
- Mamo gdzie jest Cass. Dyszałem zdenerwowany
- W swoim pokoju,a gdzie indziej może być. Spojrzała na mnie jak na głupka który zadaje dziwne pytania.
-Nie ma jej w pokoju,byłem tam. Zacząłem już wariować niewiedzą gdzie ona jest.
- Nie było jej tutaj Justin. Patti była zdezorientowana. Mieliśmy zamiar ją poszukać. 

Wychodząc z kuchni usłyszeliśmy muzykę, wydobywała się z sali gdzie trenuje układy.
Spojrzałem na mamę, a ona na mnie.
-Myślisz że to ona.
- Nie wiem.Odpowiedziałem wzruszając ramionami.
Podeszliśmy  do drzwi- lekko je uchyliłem.
 Kamień spadł mi z serca, była tam...z Jazz. Te znikanie wchodziło dziewczyną w krew.
Śmiały się ,wygłupiały, Cass uczyła ją nawet kroków. Była pełna radości.
'Czy mnie coś ominęło' zacząłem się zastanawiać.
Patrzyłem na nią, jak się rusza ,na jej uśmiecha Jak ganiała Jazz po całej sali-  wszystko widziałem w zwolnionym tempie, jakbym oglądał film.
Nie mogłem wymarzyć sobie tego dnia, stało się to czego w tej chwili najmniej się spodziewałem.
Spojrzałem za siebie - Pattie stała z ręką przyłożoną do ust a w oczach miała łzy.
- Mamo co ci jest? Zapytałem zbliżając się do niej.
- Po prostu ,tak długo czekaliśmy  aż z Cassie będzie dobrze.Przytuliłem mamę uśmiechając się.
Sam nie mogłem uwierzyć w to co widzę.
Nie chciałem dłużej czekać,wszedłem do środka. Podbiegłem do Cass ,chwytając ją od tyłu podniosłem i zacząłem się z nią kręcić.
- Justin przestań ,zaraz zwymiotuję. Zaczęła krzyczeć. Postawiłem ją odwracając w swoją stronę. Uśmiechała się do mnie, rękoma otuliła moją szyję. Pochyliłem się całując ją w usta.
Cassie stanęła na palcach przyciągając mnie mocniej do siebie.
Podniosłem ją-oplotła mnie nogami,tym razem Cassie usta napierały na moje-podobał mi się sposób w jaki mnie całowała -zachłanny a jednocześnie delikatny. Zapomnieliśmy o otoczeniu liczyliśmy się tylko my.

Nagle ktoś zaczął mnie szarpać za brzeg koszulki. 
-Justin...Justin. Usłyszałem głos Jazz. Przerwaliśmy naszą czuła chwilę, postawiłem Cass na nogi.
- Co jest słońce. Odezwałem się do niej lekko oszołomiony.
- Ja teraz bawie się z Cassie nie ty ..idź sobie. Skrzyżowała ręce tuptając nogą ze złości.
Spojrzałem na Cass i zaczęliśmy się śmiać .
- okay ,już sobie idę. Podniosłem ręce na znak że się poddaje.
Pocałowałem Cassie w usta na pożegnanie 
- Zobaczymy się później baby.
- Dobrze. odpowiedziała - śmiejąc się.

Wyszedłem  zostawiając je same. Jeszcze nie widziałem tak zazdrosnej Jazz -pokręciłem głową- to było zabawne. 




****************************

Szok! 
Cassie dzięki Jazz uświadomiła sobie że warto żyć dalej.
Pasja do tańca wróciła, czy Cassie zacznie uczyć tańca?
Co ich czeka dalej?

Pewnie jesteście zdziwieni że to nie Justin przyczynił się do tego że, Cassie doszła do siebie.
Nie ma się wpływu na wszystko ,chociaż by się chciało :)
 **************************

Kolejny rozdział już niedługo :)
Jeśli wam się podoba opowiadanie to zachęcajcie innych do czytania :)
Miło by było pisać dla większego grona  :D 

Dziękuje za wsparcie :*




4 komentarze:

  1. 'Ja teraz bawie się z Cassie nie ty ..idź sobie. Skrzyżowała ręce tuptając nogą ze złości.' hahahahahaha to było coś pięknego XD Jazzy jest przesłodka :) Czekam na kolejną notkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny rozdział. Ten był super; mam nadzieję, że teraz będzie trochę więcej o Cass i Justinie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział . Jak każdy . I wkońcu Cassie doszła do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. tak długo czekałam na ten moment aż ona z tego pokoju wyjdzie. świetny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń